
Witaj u mnie
w mojej pracowni w Krakowie
Odkąd pamiętam pasjonowała mnie uroda kobiet. Zwłaszcza różnorodność, wyjątkowość, niepowtarzalne rysy twarzy. Od dziecka wnikliwie przyglądałam się kobietom i sposób w jaki się ubierają, malują.
Zawód makijażysty to dla mnie...
TWORZENIE
Lubię tworzyć czyjś wizerunek, podkręcać urodę, wyciągać zieleń oczu na prowadzenie albo zaczarować trądzikową buzię i przywołać uśmiech na czyjejś twarzy. W trakcie sesji beauty art zrealizuję się artystycznie i pokażę niecodzienne pomysły.
EDUKACJA
Mam dryg to tłumaczenia, pokazywania, wyjaśniania, przekazywania wiedzy. Wiem, że umiem to robić i znajdę sposób jak komuś coś wytłumaczyć. Malując skupiam się na tym, żeby pokazać jak można za pomocą jak najmniejszej ilości środków naprawdę podkręcić swoją urodę i to niekoniecznie drogim.
SZTUKA
Jestem wzrokowcem - masowo oglądam zdjęcia, makijaże, portrety, twarze, przyglądam się ludziom na ulicach, do wielu najchętniej podbiegłabym z aparatem albo ze słowem, że szałowo ktoś wygląda albo zaprosiłabym na makijaż. Mam wrażenie, że jestem ciągle pobudzona artystycznie - gotowa do tworzenia. Sztukę, arcydzieło i unikatowość widzę wszędzie. I ciągle mnie to nakręca do działania i tworzenia.
BYCIE UNIKALNĄ.
uczę i pomagam jak prostymi środkami podkreślić swoją unikatowość - czasem wystarczy szminka albo podkręcone włosy, żeby wydobyć to „charakterystyczne coś”.
Ale od początku:)
jestem makijażystką, kreatorką, fotografką, jestem muskatie
Mój pierwszy aktywny kontakt z makijażem to koniec podstawówki. Był wymuszony olbrzymimi kompleksami z powodu trądziku, który zaatakował mnie wraz nadejściem okresu dojrzewania. Wtedy z pomocą mamy i jej kosmetyków uczyłam się maskować to i owo na buzi. Już wtedy silnie odczułam terapeutyczną moc makijażu. Wraz z przykryciem niedoskonałości moja zachwiana pewność siebie wracała do normy. Z czasem poznawałam coraz więcej kosmetyków kolorowych – pamiętam fenomenalnie pachnące pomadki, prasowane pudry, korektory w sztyfcie…i zauważyłam plastyczną naturę kosmetyków – zachowywały się jak farby albo pastele i to na niespotykanym płótnie, bo na kobiecej twarzy.
Makijaż jako pasja towarzyszył mi odkąd pamiętam – lubiłam malować siebie, siostrę, mamę i koleżanki. Tata podsunął mi pomysł zajęcia się makijażem na poważnie. Zaczęłam się samodzielnie doszkalać z pomocą YouTube ćwicząc do oporu. Moje wysiłki podobały się i pomalutku zaczęło przybywać chętnych klientek, a marzenie o wykonywaniu na co dzień tego, co daje mi spełnienie i satysfakcję zaczęło rosnąć.

Co jest dla mnie najważniejsze?
Spotkania z kobietami. Lubię kiedy coś z tych spotkań wychodzi, coś się tworzy, jest efekt, choćby dojście do jakiegoś wniosku albo pomysł. Uważam, że samo doświadczanie towarzystwa innych kobiet ma niesamowity obopólny wpływ. Na mnie, bo mogę czerpać z nich to czego nie znam , i na nie, bo mogę je nauczyć makijażu, modelowania czy zainspirować do zmian.

jak powstało MUSKATIE
Skąd nazwa?
Muskatie pojawiła się nie z przypadku. Pomysł podchwyciła moja przyjaciółka Magda, kiedy pewnego dnia, niezadowolona z ówczesnej pracy, jednocześnie dorywczo pracując jako makijażystka, będąc u niej powiedziałam: chciałabym mieć swój mały salonik makijażowy, w którym każda klientka byłaby luksusowo częstowana kieliszkiem białego wina i czekoladką ze specjalnej szufladki na małe przyjemności. Magda ze swoim analitycznym umysłem połączyła fakty: muskat (moje ulubione białe wino) + styl moich makijaży będący muskaniem pędzlami z delikatnym efektem końcowym, do tego katie, czyli moje imię po angielsku. Dodatkowo, litery mua występujące w nazwie to skrót od ang. MakeUp Artist i bam! Mamy to!!!
To nie pierwszy raz, kiedy spojrzenie z zewnątrz, i to od innej kobiety otworzyło mi na coś oczy i poszerzyło horyzonty.
Firmę założyłam rok temu, po tym jak druga fajna babka z mojego towarzystwa obiektywnie i wprost stwierdziła, że przecież mogę otworzyć swój biznes, zwłaszcza, że jestem w tym przecież dobra i na dodatek mogę z nią pracować na co dzień. Mowa o Izie z bellove.pl, do której trafiłam na kobiece zdjęcia z przyjaciółkami, które pomalowałam do zdjęć. Tak między nami zaiskrzyło, że już w studiu zostałam 🙂 Nigdy nie przypuszczałam, że nasza współpraca tak pięknie się rozwinie. I to na tylu płaszczyznach!
Mam ambitne plany...
Nigdy w życiu nie wyobrażałam sobie siebie jako przedsiębiorcy. Ceniłam sobie (z perspektywy czasu nudną) stabilizację korporacji i stały dochód. Co więcej, moje wykształcenie filologiczne ze specjalizacją język słowacki i doświadczenie zawodowe w rekrutacji i sprzedaży nie ma nic wspólnego z moim obecnym zajęciem. Mam szczęście, że mój mąż trzymał za mnie kciuki i mocno wspierał mnie w formalnych kwestiach podczas zakładania tego biznesu i pozyskania dotacji. A bałam się cholernie! Nerwy zjadały mnie od środka!
Obecnie mija prawie 4 lata odkąd działam na swoim. Poszerzam spektrum swojej działalności i w związku z tym mam plany oraz marzenia związane z MUSKATIE.
Lista jest ciekawa i niekrótka. Przede wszystkim marzę o tym, żeby MUSKATIE zapadało kobietom w pamięć. Chcę pozostawiać w nich przyjemne wspomnienia z naszego spotkania, doznanie szczypty luksusu i dopieszczenia, zaufanej atmosfery i poczucia swojego wyjątkowego piękna. Każda kobieta niesamowicie mnie inspiruje.
Moja głowa zawsze kipi od pomysłów na subtelne podkreślenie unikatowej urody każdej, która trafia w moje pędzle. Po drugie mam jeszcze jedno marzenie – wykonać makijaż Kate Winslet 🙂 Dodatkowo w ramach swojej działalności realizuję się także jako modelka normal size. Skrycie chciałabym zobaczyć się na billboardach 🙂
